Od lutego 2022 roku świat musi się liczyć ze skutkami utrudnień wynikających z nałożenia sankcji na Rosję i rosyjskich odpowiedzi na nie. Mamy zamknięte niebo nad Rosją, co zmusza przewoźników lotniczych, także specjalizujących się w transporcie towarów (w tym podzespołów elektronicznych), do wybierania dłuższych, a więc i droższych tras samolotów.
Rynek rosyjski został praktycznie wyłączony. W rezultacie sankcji stał się niedostępny dla zachodnich i dalekowschodnich producentów i eksporterów pojazdów. Lokalni producenci samochodów znaleźli się w wyjątkowo trudnej sytuacji, ponieważ nie mogą zaopatrywać się w materiały i podzespoły, które nie są produkowane w Rosji. Stąd wziął się karkołomny pomysł doraźnego cofnięcia rozwoju technologicznego o kilkadziesiąt lat i produkcji samochodów pozbawionych wielu układów elektronicznych.
Powrót do przeszłości
W konsekwencji Rosjanie będą kupować fabrycznie nowe samochody osobowe Łada Granta, Niva Legend, Niva Travel oraz Vesta, wyposażone w silniki spełniające normy emisji Euro 2, obowiązujące w Europie od 1997 roku. Będzie to wymagało zmiany lokalnych przepisów, ponieważ nawet w Rosji obowiązuje obecnie norma Euro 5, a pojazdów z silnikami spełniającymi niższe normy nie wolno rejestrować (przynajmniej jeśli chodzi o pierwszą rejestrację fabrycznie nowych samochodów osobowych). Samochody zostaną także pozbawione systemów ABS, ESP, poduszek powietrznych oraz łączności alarmowej. Skutki wprowadzenia do użytku pojazdów bez ABS w sytuacji, w której niemal wszyscy kierowcy korzystają z nich intuicyjnie, a o hamowaniu pulsacyjnym od dawna nikt nie słyszał, mogą być opłakane. Zwiększona liczba zdarzeń z udziałem samochodów pozbawionych poduszek powietrznych musi przynieść tragiczny skutek, łatwy do zauważenia w statystykach.
Taki powrót do przeszłości prawdopodobnie zniechęci do kupowania rosyjskich aut odbiorców z państw, do których tradycyjnie są one eksportowane. Chodzi przede wszystkim o dawne republiki Związku Radzieckiego i obecnych członków Wspólnoty Niepodległych Państw.
Zakaz eksportu elektroniki do Rosji może pomóc w ustabilizowaniu sytuacji w innych miejscach, gdyż wątłe dostawy w całości trafią na Zachód (wszyscy producenci korzystają z tych samych podstawowych komponentów). Prawdopodobnie wzrośnie zainteresowanie samochodami zachodnimi na rynkach, na których rosyjskie auta przestaną być atrakcyjne. Nawet w Rosji można oczekiwać zwiększonego zapotrzebowania na samochody osobowe produkowane na Zachodzie. Da ono o sobie znać wkrótce po zdjęciu sankcji, chociaż dziś nikt nie potrafi przewidzieć, kiedy to się stanie.
Tymczasem zmiana ukraińskich przepisów celnych spowodowała gwałtowny wzrost zapotrzebowania na używane samochody osobowe sprowadzane z Zachodu. Jakaś część tych pojazdów to auta z nadwoziem typu SUV, terenowym albo pick-up, sprowadzanych na potrzeby ukraińskiej armii. Większość stanowią jednak używane samochody w różnym stanie, które najprawdopodobniej trafią do komisów, a później do zwykłych, cywilnych użytkowników. Ukraina to wielki kraj i w czasie, kiedy na Wschodzie trwa wojna, Zachód stara się żyć normalnie. Oznacza to także wykorzystywanie okazji do zarabiania pieniędzy na handlu samochodami.
Ukraina – w jeszcze większym stopniu niż Rosja – będzie potrzebowała nowych samochodów po zakończeniu walk, kiedy okaże się, jaka część pojazdów została zniszczona. Trzeba się spodziewać bardzo dużych liczb, bo jeśli atak rakietowy obraca w popiół średniej wielkości miasto, nikt nie przejmuje się ratowaniem pojazdów, które płoną na ulicach w masowych ilościach. Przyjdzie czas, że trzeba będzie je czymś zastąpić, a to może być duży impuls dla europejskiego i światowego przemysłu motoryzacyjnego.
Wojna w Ukrainie ma wiele skutków, w tym również taki, że montowniom zabrakło wiązek przewodów elektrycznych wytwarzanych przez ukraińskich podwykonawców. Dotknęło to przede wszystkim Volkswagena, który musiał poważnie ograniczyć produkcję w swoich niemieckich fabrykach. Wytwarzanie wiązek przewodów zostało przekazane ukraińskim fabrykom między innymi dlatego, że jest to w znacznym stopniu praca ręczna, żmudna, lecz wymagająca precyzji, koncentracji i wysokich kwalifikacji. Strategia ograniczania kosztów sprawiła, że tego typu prace zostały zlecone przedsiębiorstwom mającym siedziby w krajach, w których koszty pracy są możliwie najniższe. Trudno znaleźć zastępczego wykonawcę i równie trudno podjąć decyzję o przeniesieniu produkcji z Ukrainy (również ze względów politycznych).
Fot. GettyImages
Napisz komentarz: